Sztuka zadawania dobrych pytań

Sztuka zadawania dobrych pytań


Kategorie

Dobry coach nie rozwiązuje problemów za klienta, natomiast musi w niego wierzyć często zanim on sam zacznie doceniać swój potencjał. O sile coachingu, rozwoju i o tym, czy każdy nadaje się do tego zawodu – rozmawiam z Agnieszką Bugaj. Trenerką z wieloletnim doświadczeniem, wykładowcą trzech uczelni wyższych.

Marcin Makowski: Czym właściwie zajmuje się coach? Pod tym słowem kryje się wiele niedomówień. Czy to po prostu osoba, która uczy jak „efektywnie żyć”?

Agnieszka Bugaj: Byłabym daleka od stwierdzenia, że to osoba który uczy jak żyć – prędzej to ktoś, kto pomaga odkryć nowe, kreatywne sposoby lepszego funkcjonowania w otoczeniu poprzez umiejętne zadawanie pytań. Najprościej mówiąc, coach to osoba, która towarzyszy klientowi w realizacji jego celów, bez mówienia mu, jak ma to zrobić.

Coach zadaje dobre, mocne pytania, które mają sprowokować klienta do myślenia, do zmiany punktu widzenia. Coach ma obudzić zaangażowanie klienta do realizacji wyzwań, które przed nim stoją.

Zdarza się oczywiście, że klient który przychodzi na pierwszą sesję zadaje tego typu pytania:

·       co mam zrobić ze swoją karierą?

·       co mam zrobić ze swoim życiem?

·       co mam zrobić z … itd

·       … jak żyć aby być szczęśliwym?

Ja przy tego typu pytaniach odbijam piłeczkę i pytam:

·       a jak by pan chciał żyć?

·       jak wyglądałaby pani idealna kariera?

·       a jak sobie wyobrażasz szczęśliwe życie?

Wtedy zaczyna się praca, bo kiedy odkryjemy czego tak naprawdę chce klient, kiedy on sam to odkryje, musimy określić kolejne działania, kamienie milowe.

To trochę tak, jakby ktoś nagle sobie uświadomił, że jest nieszczęśliwy, bo mieszka w bloku i żeby być szczęśliwym musi sobie wybudować dom na działce. W pierwszej kolejności musi powstać wizja tego domu, później konkretny plan rozłożony w czasie, który doprowadzi go do wybudowania tego domu, trzeba też wziąć pod uwagę obszary ryzyka czyli co się może nie udać w tym planie i jak sobie wtedy poradzić?

To wygląda jak bardzo delikatna i skomplikowana praca. Czy w takim razie każdy może zostać coachem? Jakie trzeba mieć predyspozycje, aby uprawiać ten zawód?

Ja mocno rekomenduję zawód coacha, ale w zgodzie ze standardami ICF (International Coach Federation), czyli największej federacji coachów na świecie.

Pytając o predyspozycje do tego zawodu… Na pewno ważna jest umiejętność budowania relacji, autentycznego słuchania, zadawania inspirujących pytań, umiejętność podążania za klientem, tworzenia przestani w rozmownie. Coach powinien być też ciekawy swojego klienta. Ważne jednak jest, aby nie mylić „ciekawy” z „ciekawski”. Coach ma wierzyć w swojego klienta zanim ten klient uwierzy sam w siebie.

Z mojego punktu widzenia ważne jest też, aby coach potrafił pracować nad swoim ego. W związku z tym, to nie jest na pewno zawód dla osób, które za wszelką ceną muszę być w centrum uwagi. W relacji klient-coach, to klient jest gwiazdą. To klient jest w tej relacji najważniejszy, a moją rolą jako coacha jest być lustrem i odzwierciedlać to, co widzę i to, co słyszę. Oczywiście tak, aby skłonić klienta do działania, zbudować z nim relację opartą na zaufaniu.

Czy coachem można zostać „samodzielnie”, tylko dzięki wiedzy wyniesionej z książek? Jak dużą rolę w coachingu odgrywa praktyka?

Książki jak najbardziej mogą pomóc poszerzyć wiedzę i na pewno są ważnym elementem edukacji coacha, ale aby zostać coachem na pewno nie wystarczy przeczytać kilka książek.

Aby dobrze wykonywać ten zawód, należy przejeść gruntowną edukację, o której wspominałam wcześniej. Drugim nieodłącznym elementem zdobywania uprawnień na coacha jest prowadzenie sesji coachingowych z pierwszymi klientami,  którzy nie są uczestnikami kursu. Mówiąc prosto: praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka.

W takcie szkoły początkujący coache poznają się nawzajem, zaczynają prowadzić pierwsze sesje, uczą się, co to znaczy autentycznie słuchać, podążać na klientem i pomagać mu bez mówienia jak ma to zrobić. Pomiędzy zjazdami i na szkole uczestnicy przeprowadzają sesje coachingowe, ale to są sesje z innymi uczestnikami szkoły. Schody zaczynają się wtedy, kiedy trzeba ze swoją wiedzą wyjść do ludzi. Nie raz już widziałam cudowne grupy z niezwykłym potencjałem na coachów. Niestety, gdy szkoła się kończyła, coś ich blokowało i odkładali praktykę na bok. Bez niej, pozostają solidne – ale tylko podstawy. Coach spełnia się w działaniu.

Jak do coachingu przekonać sceptyków? Czy są jakieś metody, które okazują się skuteczne nawet pomimo początkowego niedowierzania osoby, z którą się pracuje?

Sama byłam mocnym sceptykiem. Na mojej pierwszej szkole coachingu Erickson College w 2008 roku – pamiętam do dziś – kiedy wykładowca Richard Hyams opowiadał o Strategii Disney’a. Ja siedziałam ze skrzyżowanymi rękoma i  mówiłam na głos: „Nie powiesz  mi chyba, że ja mam tych zabaw używać, kiedy pracuję z zarządem? Przecież to poważni ludzie”.

Nie wiem, jak przekonać innych sceptyków ale wiem, jak mnie, całkiem mocnego sceptyka przekonał coaching. Po pierwsze, przetestowałam jego działanie i możliwość odkrywania potencjału na sobie. Nauczyłam się ufać swoim decyzjom i to zrobiło na mnie duże wrażenie. Po drugie, dobry coaching jest bardzo logiczny. Usłyszałam kiedyś stwierdzenie,  że coaching jest po prostu praktycznym zastosowaniem najnowszych odkryć z dziedziny neurobiologii i  neuropsychologii – mnie to przekonuje, bo wiem, że nie jest to stwierdzenie wyssane z palca. Coaching opiera się na odkryciach naukowych z dziedziny psychologii i neurobiologii i dlatego może być skuteczny.

Czy dobry coach stara się wykorzystywać swoje umiejętności również w relacjach z najbliższymi?

Oczywiście, że jest taka pokusa i choaching w tych relacjach czasami potrafi pomagać. Szczególnie, jeśli chodzi o aktywne słuchanie innych ludzi i przyjmowanie perspektywy innej strony. Natomiast jest jedna ważna zasada, której przestrzegam i której uczę moich studentów: „Ask before you coach”. Nigdy nie można kogoś coachować bez pytania o zgodę i od tego nie ma wyjątków, jeżeli ktoś tego nie stosuje, to jest to manipulacja.

Obecnie jednak staram się mocno rozgraniczać rolę coacha od roli przyjaciółki czy członka rodziny. Myślę, że wynika to z tego, że czasem po prostu mam ochotę coś wtrącić, dopowiedzieć, „wymądrzyć się”. Jako coach nie mogę tego robić, ale przecież to takie ludzkie (śmiech).

Jak Pani uważa, skąd tak duża popularność coachingu w dzisiejszym świecie? 

Myślę, że wynika to z tego, że przynosi on widoczne i bardzo konkretne rezultaty. Tym rezultatem może być: podwyżka, awans, lepsze wyniki kwartalne, czyli bardzo konkretne mierzalne wskaźniki.

Rezultatem sesji coachingowych może być też wzmocnienie bardzo pożądanych kompetencji. Klient to widzi i zauważa, że zachowuje się inaczej. Kiedyś na przykład był szefem mocno narzucającym, apodyktycznym, a teraz obserwuje u siebie swobodę w działaniu, bardziej obserwuje pracowników, niż im coś narzuca. Wtedy automatycznie poprawia się wydajność tych pracowników, bo mają okazję się wykazać.

Czasem rezultatem sesji coachingowych jest podjęcie jakiegoś działania, które się odkładało w nieskończoność. Może to być rozmowa z kimś, kto jest dla mnie ważny, przygotowanie biznes planu, wysłanie oferty, rozpoczęcie działań zwianych z pozwoleniem na budowę, otwarcie konta oszczędnościowego, na którym będę odkładać pieniądze na podróż do Australii. Kiedy takie rzeczy nagle zaczynają nam wychodzić, trudno nie kryć entuzjazmu. I chyba to jest największa siła choachingu.

Czy coaching jest dla każdego?

Dla każdego, kto chce pracować nad sobą – tak. Można jeszcze dodać, że dla każdego, kto chce wykorzystać swój potencjał, bo przecież mogą być osoby, które w danej chwili nie widzą takiej potrzeby. Nie mają ochoty opowiadać komuś obcemu o swoich dylematach zawodowych.  Ja wyznaję zasadę, że nie pracuje z nikim na siłę. Nie można nikogo zmusić do otwierania się

W zawodzie pracuje Pani ponad 10 lat i ma za sobą 1600 godzin sesji coachingowych. Czy coś w tej materii może jeszcze zaskoczyć?

Choć w zawodzie coacha pracuje od 6 lat, a od 10 jako trener, śmiało mogę powiedzieć, że cały czas coś mnie zaskakuje. Jestem zaskakiwana przez moich klientów. To oni są dla mnie źródłem dużej inspiracji, fascynują mnie ich procesy myślowe, wnioski które wyciągają i przekładają na konkretne plany i działania. Mam ten niezwykły zaszczyt, że jestem zapraszana do czyjegoś świata. To ogromny przywilej, który wymaga dużej ostrożności i szacunku dla drugiej osoby. Nie może to nas jednak paraliżować, ponieważ czasem jako coach muszę zadać jakieś niewygodne pytanie, które wytrąci klienta ze strefy komfortu. Wtedy dopiero człowiek może się zaskoczyć.

Najważniejsza umiejętność, którą dał Pani coaching, to…?

Zaciekawienie drugim człowiekiem, szanowanie cudzych granic, przyzwyczajeń, sposobów myślenia. Dużo pokory, ale tak … szacunek to byłaby cecha najważniejsza.

Na koniec chciałbym zapytać o dosyć często popełniany błąd rozróżnienia pomiędzy coachingiem a mentoringiem. Dla osoby postronnej terminy te brzmią jak synonimy…

Mogą tak brzmieć, ale różnica jest dość prosta: mentor to osoba, która jest ekspertem, podczas gdy w coachingu to klient jest ekspertem.

W mentoringu to mentor jest tym, który ma większą wiedzę specjalistyczną i ja przekazuje mniej doświadczonemu klientowi, uczy go odnosząc się do swoich doświadczeń, do swojej wiedzy. Czasem daje mu swoje pomysły oraz rozwiązania do sprawdzenia.

W coachingu z kolei jest tak, że to klient jest źródłem wiedzy, pomysłów. On ma rozwiązanie,  nawet jak na początku mówi „nie wiem,  ty mi powiedz – za to ci płacę”.  Coach wierzy w klienta, zanim on sam uwierzy w siebie. Klient jest źródłem zasobów i możliwości, które właśnie trzeba odkryć poprzez odpowiednie „oświetlenie terenu”, czyli poprzez zdanie dobrych  pytań. Chyba na tym polega ta sztuka.

Agnieszka Bugaj: 6 lat doświadczeń na rynku jako profesjonalny coach w projektach coachingowych (zrealizowanych 1600 godzin coachingu). 10 lat doświadczeń na rynku szkoleniowym i konsultingowym oraz doświadczenie jako HR w ogólnopolskiej firmie handlowej oraz firmie „Nowe Motywacje”. Autor i realizator programów szkoleniowych m.in z zakresu rozwoju umiejętności menedżerskich, coachingu, efektywności osobistej i biznesowej ponad 3000 godzin szkoleniowych. Wykładowca z tematyki coachingu na Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Europejskiej Szkole im Tischnera w Krakowie, oraz Uniwersytecie Łódzkim. Uczy zawodu w niedawno utworzonej „Akademii Coachingu„.

Tagi