„Snajperzy” – za kulisami wojny z terroryzmem
Snajperzy Navy SEALS Team Six

„Snajperzy” – za kulisami wojny z terroryzmem


Są takie książki, które niczego nie udają. Ma być o bohaterskich amerykańskich żołnierzach, którzy w ryzykownej misji starają się odbić pojmaną koleżankę? Jest. Ma być ostry język, precyzyjne opisy misji i uzbrojenia oraz fabuła trzymająca w napięciu? To też dostajemy jak na tacy. I choć „Snajperzy. Droga bez powrotu” nie pretendują do miana wielkiej literatury, właśnie takie książki idealnie pasują do plecaka na wakacyjne podróże. 

Scott McEwen, autor recenzowanej książki, zasłynął przede wszystkim fabularyzowaną opowieścią o życiu i tragicznej śmierci najskuteczniejszego snajpera w historii US Army – Chrisa Kyle’a. „American Sniper”, zekranizowany brawurowo przez Clinta Eastwooda, opowiadał o kulisach działań i dylematach, z którymi na polu walki zmagają się strzelcy wyborowi. O ile tamta historia, za sprawą przyjaźni, która łączyła pisarza z Kyle’m opowiadała o autentycznych bitwach i misjach, tym razem do rąk otrzymujemy opowieść jedynie po części bazującą na faktach.

„Snajperzy” rozpoczynają się od sytuacji przypominającej słynne uprowadzenie szeregowiec Jessiki Lynch w Iraku, w 2003 roku. W tym przypadku mowa jednak o Afganistanie i zaplanowanej przez talibów zasadzce na helikopter pilotowany przez Sandrę Brux – jedyną kobietę w elitarnej jednostce Nocnych Łowców. Informacja o jej porwaniu lotem błyskawicy okrąża siły specjalne USA, których komandosi – jeszcze zanim sprawa trafi do mediów, a terroryści uczynią z kobiety ideologiczną kartę przetargową – decydują się na własną rękę ruszyć do działania. Klasyczny dylemat współczesnego pola walki – czekać na decyzje polityków, czy błyskawicznie, kierując się intuicją ruszyć do akcji – znajduje w książce McEwen’a charakterystyczne dla jego pisarstwa rozwiązanie. Jak sam powiedział mi w wywiadzie, „jeśli chcemy, aby nasi komandosi byli naprawdę skuteczni, nie można ich trzymać jak dzikich zwierząt w klatce. Trzeba im dać rozkaz i pozwolić działać, bo często minuty i godziny stanowią w takich kwestiach sprawę życia i śmierci”.

Głównym bohaterem książki jest właśnie jeden z tych instynktownie i niezwykle skutecznie działających snajperów. Gil Shannon, to jak mówi McEwen, rodzaj archetypu i zbioru cech wszystkich członków oddziału SEAL Team Six, których miał okazję poznać. Jest typowym samcem alfa, żołnierzem idealnym, wyszkolonym do walki w każdych warunkach, a od swojego karabinu, bardziej kochający jedynie żonę, której obiecał, że ze straceńczej misji wróci do domu żywo. Brzmi jak sztampa, ale im dalej posuwamy się w fabule książki, tym bardziej okazuje się, że Gil Shannon nie jest bezmyślną maszyną do zabijania. Samodzielnie podejmuje trudne moralnie decyzje i zmaga się z ich konsekwencjami. W dużej mierze również o tym opowiada fabuła „Snajperów”. W asymetrycznej wojnie XXI wieku, w której przeciwnikiem z ukrytą bombą może być zarówno kobieta, jak i dziecko, nie ma jasnych podziałów na wroga i przyjaciela. Często kategorie te nie działają również wewnątrz struktur dowodzenia samej armii, która na różnych szczeblach realizuje swoje partykularne interesy.

Przyznam szczerze, że była rzecz, która na początku lektury książki nieco mnie irytowała. Wyskakiwanie z tyłu pasażerskich odrzutowców za linią wroga, wyeliminowanie w pojedynkę niemal 30 przeciwników, nowoczesne gadżety – wszystkie te popisy amerykańskich komandosów bardziej pasowały do filmów o Jamesie Bondzie, niż współczesnej wojny. W rzeczywistości rzeczy te nie tylko się wydarzyły, ale stanowiły elementy tzw. „czarnych operacji”, których członkowie SEAL’s nie mogą oficjalnie ujawnić. Dzięki godzinom rozmów z tymi ludźmi i zaufaniu, które zdobył Scott McEwen, autentyczne fragmenty ich misji mógł on włożyć w inny kontekst czasu i miejsca. Istota jednak, pozostała niezmienna. Być może właśni w tym tkwi siła „Snajperów”. Kiedy już uświadomimy sobie, że za całą mozaiką wydarzeń i linii dialogowych w pozornie fikcyjnej historii stoi stoi wiele autentycznych epizodów, książkę czyta się inaczej.

„Snajperzy” wciągają w swój brutalny świat stosunkowo szybko. To nie jest książka, która pozwala się nudzić, szczególnie tym, którzy interesują się militariami, jednostkami specjalnymi i kulisami operacji wojskowych w tak zwanej „wojnie z terrorem”. Dla mnie była to lektura ciekawa również ze względu na ukazanie psychologicznych konsekwencji pracy snajpera oraz wyborów, których podczas każdej misji musi on samodzielnie dokonywać. Do pociągu, na wakacje, w wolnej chwili podczas urlopu – nowa książka McEwena to solidna dawka akcji i „staromodnego” honoru, który każe iść za głosem sumienia, nawet jeśli dzieje się to pod prąd polityki i sztywnym regułom rządowej administracji.

McEwen_Snajperzy

Scott McEwen , Thomas Koloniar

Snajperzy. Droga bez powrotu.

Tłumaczenie: Łukasz Müller
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2016