Prawdziwa twarz Tadeusza Kościuszki
Choć Thomas Jefferson nazwał go „najczystszym spośród synów wolności”, o Tadeuszu Kościuszce i kobietach już za życia krążyło wiele plotek. Według niektórych bohater amerykańskich walk o niepodległość cieszył się sporym powodzeniem i umiał z niego korzystać: romansował z mężatkami, płodził nieślubne dzieci i nie gardził prostytucją. Ostatnio nawet grupa gejów z Chicago chciała nadać jego imię swojej organizacji twierdząc, iż znaleziono dokumenty z których wynika, że Kościuszko „dzielił łoże z mężczyznami”. W tym miejscu warto postawić kropkę i zadać sobie pytanie: ile w tym prawdy, a ile historycznego mitu?
Bohater kapitana Nemo
Spośród wszystkich rzeczy jakie można powiedzieć o Kościuszce, jedna na pewno nie ulega wątpliwości – żadnemu Polakowi przed nim nie udało się zawładnąć międzynarodową wyobraźnią na choćby zbliżoną skalę. Nie bez powodu Juliusz Verne umieścił jego portret w łodzi podwodnej kapitana Nemo, Napoleon nazwał „bohaterem północy”, Lord Byron napisał, że na dźwięk jego imienia drżą tyrani, a Casanova w swoich pamiętnikach okrzyknął go nieśmiertelnym. W całych Stanach Zjednoczonych więcej pomników od niego ma tylko Jerzy Waszyngton. Pomimo oszałamiających sukcesów politycznych i militarnych, jednej bitwy Tadeusz Kościuszko wygrać nie umiał. Za każdym razem, gdy starał się o rękę swojej wybranki, spotykała go seria coraz bardziej żenujących porażek. Żyjąc w cieniu pierwszej nieudanej miłości, był, jak napisała przy jego portrecie jedna z urzeczonych urokiem wodza szlachcianek: „Dobry i odważny, ale nieszczęśliwy”. Ciągle podróżując, Kościuszko spotykał jednak coraz więcej kobiet i może właśnie w przelotnych romansach, szukał wytchnienia od historii, która przyprawiła go o ucieczkę do Nowego Świata.
Za wysokie progi
Bez względu na liczne perypetie Naczelnika, z jego listów i relacji przyjaciół wiemy, że naprawdę i ze wzajemnością kochał tylko jedną kobietę. Była to Ludwika Sosnowska, którą poznał w 1774 roku na balu absolwentów warszawskiej Szkoły Rycerskiej. Niestety, zaraz po tym wydarzeniu Kościuszko wyjechał na studia do Francji, skąd wrócił dopiero po kilku latach w stopniu kapitana artylerii. Uczucie, które zakwitło podczas spotkania, okazało się jednak na tyle silne, że jak doniósł mu w liście przyjaciel Jan Ursyn Niemcewicz: „Panna ciągle nie zajęta, tęskni, marzy o tobie i wierną pozostała”. Wiedząc o dobrym wykształceniu Kościuszki, jego kłopotach finansowych i upodobaniu, którym darzył Ludwikę, jej ojciec, hetman Józef Sosnowski, postanowił wykorzystać młodego oficera, zatrudniając go w roli korepetytora.
Traf chciał, że w tym samym czasie ograł on w karty księcia Lubomirskiego, który zastawiwszy sporą część majątku postanowił w zamian zaoferować małżeństwo Ludwiki ze swoim synem, wciągając tym samym Sosnowskiego w wyższe sfery ówczesnych elit. Zanim stało się jasne, że hetman po prostu córkę przehandlował, zwodził on Kościuszkę przez jakiś czas, zanim ten nie urządził mu ogrodu na wzór francuski. Zaraz potem, gdy ten chciał prosić o rękę Ludwiki, odparł znanymi już dzisiaj słowami, że „synogarlice nie dla wróbli, a córki magnackie nie dla drobnych szlachetków”. Urażony tymi słowami Kościuszko porwał Ludwikę, ale niedoszły teść zdołał ich doścignąć i wraz ze sługami dotkliwie pobić kochanka. Córka dla „bezpieczeństwa” oczekiwała od tej poty na ślub z Lubomirskim w klasztorze, a Kościuszko, któremu zagrożono procesem, wystarał się od przyjaciół o drobną sumę i bez oglądania się za siebie uciekł do Ameryki, aby wziąć udział w wojnie o niepodległość. Pomimo tego, Ludwika nie przestała go kochać i przysyłała listy do Stanów.
Pianista, poeta, malarz
Za Oceanem, gdy zdobył już sobie reputację wytrawnego stratega i budowniczego fortów, jego gwiazda rozbłysła. Podczas służby w słynnym dzisiaj West Point, które sam zresztą zakładał, zakochał się w córce jednego z najbogatszych w Ameryce generałów. Niestety, i tam okazało się, że Kościuszko pomimo niesamowitego hartu ducha i niepośledniej urody, nie jest wystarczająco dobrą partią dla zamożnej panienki, którą ostatecznie wydano za Aleksandra Hamiltona, jednego z najbliższych podwładnych generała Waszyngtona. Niemniej były kręgi, w których postać atrakcyjnego cudzoziemskiego bohatera robiła furorę. Jak głosi znana anegdotka, Kościuszko uwodził młode damy swoją ogładą, grą na pianinie, recytacją poezji i portretami, które ponoć nieźle malował. Być może te, rozsierdzone nieco zbyt wyrafinowanym zachowaniem Polaka, postanowiły sprawdzić jego charakter, i jak pisze sam Kościuszko w liście do przyjaciela, zaczęły stanowczo nalegać, aby ten namalował ich portrety. Kiedy generał starał się jakoś wykręcić, te nieco już podpite, rzuciły się na niego. Kiedy ten w końcu skapitulował a damy zobaczyły jego dzieło: „Podeszły do mnie z bardzo uśmiechniętymi twarzami, pocałowały każda pół tuzina razy i poczęły błagać abym namalował je jeszcze raz – nago. Ta nieoczekiwana zmiana przyprawiła mnie prawie o ekstazę”. Niestety, pijaństwo panienek z Południa trwało w najlepsze i cały bal zakończył się farsą, gdy Kościuszko musiał uchodzić do swojej kwatery: „Podczas gdy one nie mogły podążać za mną nawet o krok bez przewracania się – tak bardzo rum zamieszał w ich biednych głowach”.
Być może te i inne niezręczności względem kobiet oraz fakt, że w pewną sroga zimę dzielił swoje łóżko z przyjacielem, gen. Johnem Patersonem, sprawiły, że wśród niektórych osób zrodziły się podejrzenia, iż Kościuszko był gejem. Choć faktycznie natrafić można na dokumenty opisujące jego przyjaźń z niektórymi amerykańskimi oficerami czy sytuacje, w których dla zabawy uprawiał z nimi zapasy, czytać je trzeba w ówczesnym wojennym kontekście. Nic nie wskazuje na to, że relacje Kościuszki ze swoimi podwładnymi wykraczały poza męską, utwierdzoną na polu bitwy przyjaźń.
Powrót do kraju
Kiedy wojna o niepodległość dobiegła końca, bohater spod Saratogi osiadł w swym majątku w Siechnowicach. Tymczasem Sejm Wielki debatował nad rozbudową armii. Kościuszko złożył podanie zachęcony interwencjami wielu znakomitych osobistości. O nominację dla niego apelowała do króla także księżna Lubomirska – jego dawna miłość. Kiedy ten latem 1789 w sprawie swojego stanowiska ruszył do Warszawy, właśnie tam doszło do niespodziewanego spotkania. W czasie jednego z balów Ludwika i Tadeusz przypadkiem wpadli na siebie. Jak relacjonował później Niemcewicz; „Spotkanie to było tak wzruszające, a obydwoje byli nim tak dalece przejęci, że nie mogli mówić ze sobą; jedno i drugie oddaliło się do innego kącika salonu i płakało”.
Kilka chwil z Ludwiką mogło być emocjonalnym wstrząsem, wydawało się jednak jasne, że księżna miała swoje życie, swoją rodzinę. Samotny Kościuszko rozglądał się za kandydatką na żonę. I znów wybranką serca stała się bogata panna. Już jako generał polskiej armii Kościuszko stacjonował przez pewien czas na południu Polski, w Międzyboży. W domu obok jego kwatery przebywali państwo Żurowscy z 18-letnią córką Teklą, o której pamiętnikarz Rolle pisał, że była „wykształcona wcale dobrze, trochę egzaltowana, marząca o rycerzach, gotowa oddać rękę tylko bohaterowi”. Żurowscy przybyli tu na kurację u słynnego dr Hakenszmita. Tekla godzinami patrzyła przez okno, obserwowała Kościuszkę – i tak się zaczęło.
Wymienili wiele listów; te autorstwa Kościuszki tchną humorem. Opisywał w nich z detalami, co robi podczas swych licznych podróży, polecał, co czytać, zwierzał się ze swych smutków i melancholii, żartował ze swoich oficerów. Niestety, jak złe fatum powtórzył się podobny scenariusz – matka ukochanej Kościuszki im sprzyjała, ale po czasie ojciec odprawił zalotnika, przyrzekając córkę majętnemu doktorowi, który codzienne oczerniał Kościuszkę, mówiąc, że jest liberałem, który „chłopów z pańszczyzny zwalnia i emancypuje niewiasty”. Koniec końców, otrzymał Kościuszko grzeczny list, w którym mu dano do zrozumienia, że 44-letni mężczyzna, nawet jeśli amerykański generał, to niezbyt odpowiednia partia dla osiemnastoletniej panny. Podobno ten list wcale nie był taki grzeczny, ale potomkowie rodziny bardzo się wstydzili i nieco go podretuszowali
Większy od Sobieskiego
Nadzieje na budowę silnej polskiej armii wzięły w łeb, gdy król Poniatowski przystąpił do Targowicy. Kościuszko złożył rezygnację z swojej funkcji, czym wzbudził wśród ludzi wielką sympatię. W roku 1792 był już w całym kraju opromieniony sławą bohatera, największego po królu Sobieskim. Gdy 28 października w pałacu księcia Czartoryskiego w Sieniawie odbył się wielki bal z okazji imienin Kościuszki, damy witały go wkładając mu na głowę koronę z gałązek i liści dębu, który 100 lat wcześniej posadził osobiście król Sobieski. Wielką rolę w budowaniu kultu Kościuszki odegrała księżna Izabella Czartoryska. Proponowała nawet Kościuszce małżeństwo z jej własną córką Zofią.
W czasie imieninowego balu recytowano wiersze i śpiewano specjalnie skomponowane pieśni o Kościuszce. Fetowany bohater wystraszył się, że ten szum wokół jego osoby grozi załamaniem jego prawdziwej misji. Z Sieniawy pojechał do Lwowa. Niestety tam szum zrobił się jeszcze większy. Jego pojawienie się wywołało sensację. Kobiety rzucały się na niego, obrywając guziki i obcinając pukle włosów. Artyści na wyścigi malowali jego podobizny z charakterystycznym, zadartym nosem, które sprzedawały się jak świeże bułeczki. Podobną furorę zrobił Kościuszko w Zamościu, gdzie Konstancja Zamoyska chciała mu dać swoją córkę Annę za żonę (choć była wcześniej przyrzeczona synowi księcia). Anna była zachwycona perspektywą małżeństwa z legendarnym generałem. Tymczasem pracujący u Zamoyskich jako guwerner słynny ks. Stanisław Staszic postawił veto. Przekonywał matkę, że lepiej wydać Annę za bogatego księcia, niż za „ubogiego i bezrobotnego generała”. Fatum walecznego Kościuszki miało go prześladować aż do śmierci.
Pierwszy feminista
Minęło kilka lat. Po przegranej bitwie pod Maciejowicami ciężko rannego Naczelnika zabrano do rosyjskiej niewoli. Na dalekiej trasie do Petersburga smutną kawalkadę dogonił syn księżnej Lubomirskiej: wiózł dary od matki: odzież, wino i książki. Nie był to ostatni objaw jej troski, a jak głoszą niektóre – raczej fantastyczne relacje – spędziła ona z Naczelnikiem jego ostatnie chwile w Szwajcarii i wyszła za niego za mąż.
To w jakimś sensie zabawne, że Kościuszko, przystojny i opromieniony międzynarodową sławą, nigdy nie zaznał spokojnego rodzinnego życia u boku ukochanej kobiety. A wiemy na pewno, że płeć piękną darzył wyjątkowymi względami, dając temu świadectwo w dokumencie sformułowanym podczas Insurekcji, w którym zwraca się bezpośrednio do dam. Jego odezwa była pierwszym dokumentem politycznym o wadze państwowej, w którym nie tylko zauważa się kobiety, ale nazywa je „współobywatelkami”, dając im status społeczny, którego wcześniej nie doświadczały. Pisze Kościuszko o „dogodzeniu potrzebie publicznej” i prosząc o bandaże, docenia rolę kobiet w czynie zbrojnym ojczyzny. Nie uczynił tego przed nim nikt i długo nikt po nim nie ośmielił się powtórzyć tego gestu.
Niestety, jakimś smutnym epilogiem życia Kościuszki była tez zdrada jego przyjaciela. Jak pisze Alex Storożyński w biografii Naczelnika, chodzi tutaj o tzw. testament Kościuszki, w którym zlecił on ówczesnemu prezydentowi USA Thomasowi Jeffersonowi, aby majątek uzyskany dzięki służbie dla amerykańskiej rewolucji przeznaczyć na wykup i edukację czarnych niewolników oraz na stworzenie im godziwych warunków życia i pracy jako pełnoprawnym obywatelom tego kraju. Jefferson ociągał się z wykonaniem woli Kościuszki i ostatecznie jej nie wypełnił, choć samemu miał romans i dzieci z czarnoskórą niewolnicą.
„Kościuszko walczył o prawa chłopów, Żydów, amerykańskich Indian, kobiet i wszystkich innych ofiar dyskryminacji. Był prawdziwym księciem tolerancji” – pisze Storożyński, który jest również prezesem Fundacji Kościuszkowskiej. Być może w tym tkwi prawdziwy tragizm i wielkość życia polskiego bohatera. Choć całe życie spędził jako kawaler, mało kto cenił kobiety bardziej niż on. Choć cały majątek przeznaczył na wykup murzyńskich niewolników, został zlekceważony przez samego „Ojca demokracji”. Człowiek ten z pewnością wyprzedzał swoją epokę, nie tylko zmysłem militarnym, ale też wrażliwością na drugiego człowieka. Tym bardziej między bajki trzeba włożyć wszelkie plotki o nieślubnych dzieciach i upodobaniu do prostytutek. Choć jego niełatwe życie daje pole do dywagacji, cienia nie pozostawiają liczne dokumenty, listy i pamiętniki. Kościuszko był jedyny w swoim rodzaju i wszelkie słabości jakie niewątpliwie posiadał, bledną wobec długiej listy zasług.