Nie tylko parlamentaryzm. Cała Polska nam się rozjeżdża
Osobne obchody rządu i opozycji z okazji 550-lecia polskiego parlamentaryzmu. Protesty na ulicach, barierki, krzyki. Bez względu na sympatie polityczne, nikt nie powinien mieć dzisiaj dobrego humoru – te koszmarne podziały i wojny personalne już kilka razy pozbawiły Polskę suwerenności. To się może powtórzyć.
Krakowskie Przedmieście, droga prowadząca do Zamku Królewskiego, gdzie odbywa się uroczysta sesja Zgromadzenia Narodowego. Jak zwykle w takich sytuacjach zastawiona metalowymi barierkami. Na jednej z nich wisi transparent: ”Granica Polski. Dalej PiSland”. Nie wiem, czy jakiekolwiek inne hasło trafniej oddaje nastrój, towarzyszący rocznicy 550-lecia naszego parlamentaryzmu. W dniu, który powinien być chlubą cywilizowanego społeczeństwa, zdolnego powołać do życia jeden z pierwszych na świecie nowożytnych Sejmów i Senatów, nie ma zbyt wielu powodów do radości.
”Udawana demokracja”
Jesteśmy podzieleni, rozbici, odgradzamy się kordonem sanitarnym od politycznych wrogów. Platforma Obywatelska i Nowoczesna bojkotuje oficjalne obchody rocznicy tłumacząc, że nie chce brać udziału w ”cyrku” i ”udawanej demokracji PiS”. Na sali m.in. były prezydent Bronisław Komorowski, były premier Jerzy Buzek, były marszałek Sejmu Radosław Sikorski i obecna – Małgorzata Kidawa-Błońska oraz marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
W zasadzie alternatywne państwo, gabinet cieni Polski, która czeka na swoją zemstę, bo tylko ona może przywrócić państwo prawa, naprawić sądownictwo, uratować naród od despotycznego Kaczora. – Tak jak twórcy Konstytucji 3 maja, my kilka wieków później musimy stawić tamę politycznej demoralizacji państwa i demontażowi coraz bardziej kruchej demokracji – mówi Kidawa-Błońska. – Nie jesteśmy dziś z rządem i parlamentem PiS; nie możemy być z tymi, którzy łamią prawo, nie zgadzamy się i nigdy się nie zgodzimy, by polski parlament był dzielony – dodaje Schetyna. I jakby na potwierdzenie jego słów, gdy poseł Witold Zembaczyński z Nowoczesnej jako jedyny pojawia się na Zgromadzeniu Narodowym z zastrzeżeniami do protokołu, marszałek Marek Kuchciński udaje, że go nie widzi, i zamyka obrady. ”Zastrzeżeń nie stwierdzono” – mówi, i odwraca wzrok.
”Spór prawdziwie polityczny”
Z drugiej strony oficjalne obchody w namiocie pod Zamkiem Królewskim. 40 minut, koszt ponad miliona zł. Cóż, może po prostu tyle kosztują podobne przedsięwzięcia? Bez względu na ich realny koszt, ten polityczny, wobec braku opozycji, był znacznie wyższy. Nie po to nasi przodkowie walczyli o Konstytucję 3 maja, nie po to walczyli o parlament, który jest miejscem dialogu i ścierania się wizji państwa, abyśmy to państwo pięć wieków później chcieli budować na antypodach. Odgradzać się murem, przy milczącym poklasku państw, które na podziałach i słabości Polski jedynie zyskują.
– Odpowiedzialność za wspólnotę nakazuje także, aby wynik uczciwie przeprowadzonych wyborów był powszechnie respektowany. Werdyktu wydanego przez obywateli przy urnach nie wolno kontestować. Nie można odmawiać zwycięskiej większości prawa do realizacji jej programu – powiedział Andrzej Duda. Ta prawda również musi tutaj wybrzmieć. Bez względu na ocenę stanu polskiej demokracji przez opozycję, dopóki jest Parlament i można w nim funkcjonować, nie należy się uchylać od tego obowiązku. – Spór prawdziwie polityczny, czyli wynikający z miłości do Ojczyzny, nigdy nie jest jałowy, lecz zawsze wydaje owoce dobre dla wspólnoty – dodał prezydent, i wydaje się, że również partia rządząca powinna sobie wziąć te słowa do serca. W końcu za niecałe cztery miesiące obchodzimy 100-lecie odzyskania niepodległości. Czy również ten dzień będziemy spędzać osobno? Niczego nas kruchość naszej suwerenności nie nauczyła? Jeśli my – obywatele, i oni – politycy, niczego w tej kwestii nie zmienimy, nie będziemy godni ani jednej, ani drugiej rocznicy. Oby nie było za późno.
Marcin Makowski dla WP Opinie