Dyskonty na sterydach
Przez ostatnią dekadę właściciel Lidla i Kauflandu dostał ponad miliard dolarów pożyczek od instytucji powołanych do walki z nierównościami ekonomicznymi. Cel? Ekspansja na Wschodzie
Bank Światowy oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju przez ostatnie 10 lat wsparły sieci dyskontów Lidl oraz Kaufland astronomiczną kwotą – ujawnił brytyjski dziennik „The Guardian”. Pożyczki te – jak tłumaczą przedstawiciele banków – miały posłużyć do poprawy jakości życia w Europie Środkowo-Wschodniej „poprzez dostarczanie biednym konsumentom dobrej żywności po przystępnych cenach”. Pożyczki, które otrzymał właściciel dyskontów – Schwarz Group – przyznano między innymi na inwestycje w Polsce.
– Kwestię wsparcia Schwarz Group przez Bank Światowy, o której pisze się teraz w mediach, należy doprecyzować. Pieniądze na rozwój sieci Lidl i Kaufland w Polsce zostały przekazane przez International Finance Corporation, która jest częścią Banku Światowego wspierającą kredytami podmioty prywatne. Bank Światowy z procedurą przyznania kredytów Schwarz Group nie miał nic wspólnego – tłumaczy Dorota Kowalska, rzecznik Banku Światowego w Polsce. Nie zmienia to jednak faktu, że IFC, podobnie jak BŚ, zawarła w swoim statucie postulaty, takie jak wyeliminowanie skrajnego ubóstwa na świecie do roku 2030 oraz stymulowanie rozwoju sektora prywatnego w krajach rozwijających się.
Kredyty, które udziela IFC, charakteryzują się preferencyjnymi warunkami na tle analogicznych rozwiązań banków komercyjnych. Jednorazowo ubiegać się można nawet o 100-milionową transzę, której spłatę odracza się nawet o 20 lat. Jeżeli zagraniczne przedsiębiorstwo dostaje tak atrakcyjne wsparcie finansowe od międzynarodowej instytucji, możemy być pewni, że automatycznie stawia to ją przed konkurencją na rynku lokalnym. A przecież to jego wspieranie wypisane jest na sztandarach instytucji, takich jak International Finance Corporation.
Wedug ICF Schwarz Group dostała pierwszą transzę kredytu na rozwój w Polsce w 2004 r. Chociaż firma miała podnieść standard życia w regionie, okazało się, że kontrolerzy Państwowej Inspekcji Pracy mieli wiele zastrzeżeń do jej marketów. Z raportów PIP wynika, iż wielokrotnie naruszano w nich Kodeks pracy (głównie w sieci Lidl). Mimo to BŚ i EBOiR regularnie przyznawały pożyczki umożliwiające niemieckiej firmie zdominowanie rynku dystrybucji żywności w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. W 2009 r. wsparcie dla Schwarz Group wyniosło 75 mln dol. (Rumunia i Bułgaria), w 2011 r. – 66 mln dol. (Rumunia), a w 2013 r. 105 mln dol. przeznaczono na stymulowanie rozwoju Kauflandu i Lidla w Chorwacji i Bułgarii. Dopływ pieniędzy połączony z tzw. optymalizacją podatkową sprawiły, że takie kraje jak Polska zostały przez zagraniczne dyskonty skolonizowane. Lidl zatrudnia dziś nad Wisłą w 500 sklepach ponad 14 tys. pracowników. Tempo budowy nowych lokali niemieckiego giganta wynosiło prawie jeden dyskont na tydzień. I tak było przez 11 lat.
– Europę Środkowo-Wschodnią potraktowano jak Trzeci Świat, który wymaga wsparcia w zakresie żywieniowym – komentuje Marcin Kędzierski, ekspert ekonomiczny Klubu Jagiellońskiego. Nie wiem, jak wniosek dotyczący rozwiniętych krajów będących w Unii Europejskiej i OECD mógł się doczekać aprobaty międzynarodowych instytucji bankowych. Jeśli do obrazu wysokich kredytów udzielanych przez instytucje publiczne podmiotom prywatnym dodamy oferowane przez polski rząd ulgi podatkowe, nie może dziwić to, że w obecnej chwili tylko 11 proc. rynku dystrybucji żywności znajduje się w rękach rodzimych przedsiębiorców.
– Gospodarka rynkowa opiera się na wielości podmiotów i to ten czynnik zapewnia jej konkurencyjność. Jeżeli w takiej sytuacji jedna firma albo kilka jest dodatkowo wspomaganych, to mamy ewidentne zaburzenie równowagi – mówi Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS. – Ten fakt niepokoi również dlatego, że dotyczy wsparcia udzielanego przez instytucje publiczne, a nie prywatne banki. Oczywiście podmioty prywatne mogą się starać o dofinansowanie, ale w przypadku Schwarz Group nie była to procedura transparentna. Spółka ta, mając dostęp do taniego pieniądza, po prostu wykończyła na terenie Europy Środkowo-Wschodniej konkurencję, a przecież jej celem było dostarczanie taniej żywności – wytyka. Kuźmiuk twierdzi też, że sieci hipermarketów przez lata korzystały ze słabości polskiego systemu podatkowego, który pozwalał im wykazywać brak zysków. A jednocześnie wciąż inwestowały i otwierały kolejne sklepy. – To jest naganne, dlatego konieczne jest dodatkowe opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowych, aby swoim zyskiem z państwem polskim się podzieliły – przekonuje.
Tekst ukazał się w tygodniku „Do Rzeczy” nr 29/128