Wszystkie „nowe otwarcia” Platformy. Ile razy można zmieniać kurs?
Tuskobus z kampanii w 2011 roku

Wszystkie „nowe otwarcia” Platformy. Ile razy można zmieniać kurs?


Na kryzys – nowe otwarcie. Ten scenariusz znamy już na pamięć i właściwie można obstawiać w ciemno, że w momencie, w którym w Platformie dzieje się źle, ktoś w kuluarach szykuje kolejną ofensywę programową albo efektowną rekonstrukcję rządu. Co innego jednak korygować własne błędy, a co innego przez osiem lat jak mantrę powtarzać, że od teraz polityka zaczyna się na nowo. Niestety, tak w dużym skrócie wygląda dzisiejsza spuścizna po Platformie. Oto wszystkie „otwarcia PO”. Wnioski można wyciągnąć po staremu. 

Rok 2008. Premier Donald Tusk wraca z podróży do Chile. Mija sześć miesięcy rządów Platformy, po wygraniu wyborów w 2007 z wynikiem 41,51% głosów. Tyle czasu wystarczyło, aby wyborcy okazali pierwsze symptomy niezadowolenia. „(…) na półrocze premier Donald Tusk ruszy z nowym otwarciem, by udowodnić, że rząd pracuje” – pisze „Dziennik” z 21 maja. Ma być specustawa o drogach publicznych, sądach powszechnych, emeryturach, reforma samorządowa oraz spotkania z dziennikarzami. Dodatkowo, po spotkaniu z PSL do dyskusji publicznej powrócić ma wątek reformy KRUS, subwencji dla partii i ordynacji wyborczej. Premier obiecał również, że „będzie przekonywał dziennikarzy, że jego ministrowie pracowali”. Nowe otwarcie ogłasza po kryzysie wizerunkowym, który wywołała wspomniana wizyta w Ameryce Południowej. Badania opinii publicznej wykazują, że ponad połowa Polaków twierdzi, że rząd nie wywiązuje się z danych obietnic.

Rok 2009. Jesienią wybucha głośna afera hazardowa. Według sondaży poparcie dla rządzącej Platformy momentalnie spada o 6 punktów procentowych, tym samym pośrednio eliminując szanse Donalda Tuska na objęcie fotela prezydenta w przyszłorocznych wyborach. „Polacy dostali (…) w ostatnich dniach kolejny dowód na tezę, że wszyscy politycy kradną, czują się bezkarni, są zdeprawowani” – pisze naczelny „Dziennika Gazety Prawnej” Michał Kobosko. Zmiany kadrowe wydają się w PO nieuniknione a w wyniku rekonstrukcji rządu, nowym skarbnikiem został Andrzej Wyrobiec, który zastąpił Mirosława Drzewieckiego. Z funkcją przewodniczącego klubu żegna się również Zbigniew Chlebowski, którego zastępuje Grzegorz Schetyna. Dla premiera to „nowe otwarcie”, które ma pokazać, że dla aferzystów w partii nie ma miejsca. W rzeczywistości to przygotowana do doraźnych celów próba ratowania jego wizerunku jako szefa partii, który ma apetyt na fotel głowy państwa.

Rok 2010. Po perturbacjach związanych z aferą hazardową PO nadal szuka sposobu na odświeżenie wizerunku władzy i wyjście z narożnika. „Albo Platforma szybko pokaże, po co rządzi i po co chce wygrać kolejne wybory, albo będzie tracić poparcie, co odbije się też na wyniku wyborczym” – komentował w styczniu Włodzimierz Cimoszewicz. W związku z tym premier planuje serię konferencji prasowych, w których ma przedstawić plany rozwoju cywilizacyjnego oraz konsolidacji finansów. Kolejnym elementem nowego otwarcia okazuje się również powołanie rady gospodarczej przy premierze, na czele której staje Jan Krzysztof Bielecki. Podsumowując dwa lata rządów Platformy, Tusk mówi, że „zastał Polskę analogową, a zostawi cyfrową” – podkreślając tym samym wielkie zasługi partii na polu walki z cyfrowym wykluczeniem w Polsce. W zamyśle nowe otwarcie Tuska miało być „uzasadnieniem dla decyzji premiera, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich, bo woli zostać premierem, by modernizować kraj po zmianie prezydenta na bardziej przychylnego PO” – tłumaczy zawile „Gazeta Wyborcza”.

Rok 2011. Czas kampanii wyborczej wygranej przez Platformę z wynikiem 39,18% głosów. Sprawdziło się hasło „Polska w budowie”, Tuskobus w terenie i prowadzenie akcji door-to-door. Energii wystarczyło jednak tylko do listopada, już wtedy bowiem konieczne było ogłoszenie czwartego z rzędu „nowego otwarcia”. Niestety, jak przyznał Donald Tusk w expose, nie udało się zmniejszyć w Polsce biurokracji ani usprawnić działań przedsiębiorców na styku z państwem. Odpowiedzią na bolączki ma być wejście do strefy euro, które pozwoli przedsiębiorcom odzyskać środki utracone na skutek podwyższenia składki rentowej. Szef rządu zapowiada również stopniowe podniesienie wieku emerytalnego. „W expose najbardziej optymistycznie było to, że premier mówił wreszcie o propozycjach działań w najbliższych latach. (…) Zobaczyłem dziś nowego premiera i nowe otwarcie” – zachwycał się Prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów.

Rok 2012. Po karnawale „Euro”, przyszła pora na powrót do szarej politycznej rzeczywistości. Aż 47% respondentów w sondażu „Newsweeka”, opowiedziało się za koniecznością znaczących zmian w składzie rządu. Pomimo budowy nowoczesnych stadionów, społeczeństwo rozgoryczone jest brakiem inwestycji np. w szkoły i żłobki. Dobrze czytając nastroje społeczne, premier zapowiada, że rozważy te postulaty i na koniec roku jego priorytetem będzie „plan inwestowania w polską rodzinę”. Aby to jednak zrobić, należy odświeżyć nieco scenę polityczną, ogłaszając… nowe otwarcie. „Nie przewiduję widowiska politycznego, co nie oznacza, że żadnych zmian nie będzie. (…) Tak zwane nowe otwarcie może być potrzebne wtedy, kiedy będę mógł powiedzieć, że główne zadanie zarysowane w expose na początku drugiej kadencji, zostały zrealizowane” – wyznaje premier w wywiadzie dla „Polityki”. Pomimo przetasowań na fotelu szefa PSL, Tusk odnajduje wspólny język z Januszem Piechocińskim, konieczność roszad personalnych odsuwając w perspektywie na połowę kadencji. „Wtedy będzie dobry moment, żeby ewentualnie przewietrzyć Radę Ministrów” – mówi premier w wywiadzie dla Polskiego Radia.

Rok 2013,  listopad, konwencja PO. Tusk zaczyna od twardych słów skierowanych do działaczy partyjnych: „Po sześciu latach władzy, ktoś musi ludziom Platformy prosto w oczy powiedzieć, że dalsze sprawowanie władzy wymaga absolutnie czystych intencji”. Następnie rozlicza tych, którym przywileje i ich nadużywanie za bardzo weszły w krew. Ostre słowa to jednak tylko początek dla kolejnego, wprost wyartykułowanego nowego otwarcia Platformy. Ma być ono idealnie sprzęgnięte z osiągnięciami infrastrukturalnymi i skokiem cywilizacyjnym, który wykonała Polska w 25-leciu po upadku komunizmu. „I to jest dokładanie dziś ten moment, kiedy to nowe otwarcie, to wejście na wyższy poziom, jak w komputerowej grze, na ten niedostępny do tej pory dla cywilizacyjnych amatorów poziom, jest w zasięgu wzroku” – zapalał do boju premier. W swoim przemówieniu Tusk wielokrotnie odmieniał „nowe otwarcie” przez wszystkie przypadki, widząc konieczność jego wdrożenia w zakresie równomiernego wzrostu gospodarczego kraju, rozwoju oferty edukacyjnej, świadczeń socjalnych oraz tworzenia konkurencyjnego rynku zbytu na tle Unii Europejskiej. Tusk kolejny raz w przeciągu sześciu lat od zdobycia władzy zaapelował o ciężką pracę i mobilizację wśród członków PO. O prognozowanych zmianach, już po konwencji PO, Prezes Rady Ministrów poinformował również przez Twittera. „Dziś budżet w Sejmie, jutro koniec prac nad OFE, od piątku formalne konsultacje. Trudny etap za nami, w listopadzie nowe otwarcie”. Zamiast poważnych zmian, nastąpiło przeniesienie szefa MSW Jacka Cichockiego do kancelarii premiera, na jego miejsce powołano natomiast Bartłomieja Sienkiewicza. Kolejne nowe otwarcie Donald Tusk zapowiedział na lato. W tym roku to już drugi raz.

Rok 2014. To bez wątpienia okres afery taśmowej. Nikt jak Platforma Obywatelska, nie potrzebował w tym czasie nowego otwarcia. I jak na ratunek, moment taki przychodzi, kiedy 30 sierpnia Donalda Tuska zostaje wybrany na funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. „To będzie nowe otwarcie dla PO i przełoży się ono na „efekt Donalda Tuska” – ocenia objęcie przez premiera stanowiska w Brukseli dr Norbert Maliszewski. „Jest nowe otwarcie. Będzie nowy rząd, nowy premier. Donald Tusk funkcjonując kolejną kadencje zużywał się, brał na siebie wszystkie problemy, które wynikały z rządzenia” – w tym samym duchu komentował marszałek Senatu i wiceprzewodniczący PO, Bogdan Borusewicz. Schedę po Tusku obejmuje Ewa Kopacz, która również zaczyna od nowa, z czystym kontem. Zmiany te na jakiś czas przykrywają skandal afery taśmowej.

Rok 2015. Bronisław Komorowski przegrywa wybory, do głosu dochodzą antysystemowcy, Platforma topnieje w oczach. Partia, która niegdyś była monolitem, kolejny raz musi znaleźć sposób na przedefiniowanie swoich priorytetów. Akta z prokuratorskiego śledztwa, które ujawnia Zbigniew Stonoga, powodują prawdziwe trzęsienie ziemi w rządzie. Ośmiu ministrów podaje się do dymisji, marszałek Sejmu składa rezygnację, a prokurator generalny traci stanowisko. Platforma długo szuka przyczyny klęski na tak wielu frontach i dochodzi do wniosku, że kolejny raz zawiodła pycha władzy i oderwanie od społeczeństwa. Pewnym novum okazuje się jednak utrata poparcia młodych. Na jaki pomysł wyjścia z kryzysu wpada premier Ewa Kopacz? Nie, nie chodzi o nowe otwarcie. Tym razem Platforma proponuje „punkt zwrotny”, urządzając 20 czerwca potężną konwencję wyborczą. Ma być odświeżenie wizerunku i „skupienie się na dobrobycie obywatela”. Na jesień zapowiedziano prezentację nowego programu. Przez osiem lat rządów, po raz dziewiąty partia władzy pragnie zacząć od początku.

Zrzut ekranu 2015-06-23 o 16.02.50