II wojna światowa w grach komputerowych. Jak wygrać walkę o Polską historię w branży wartej więcej niż muzyka i Hollywood razem wzięte? [WIDEO]

II wojna światowa w grach komputerowych. Jak wygrać walkę o Polską historię w branży wartej więcej niż muzyka i Hollywood razem wzięte? [WIDEO]


Branża gier komputerowych to obecnie gałąź rozrywki warta ponad 100 mld dolarów rocznie. Samych graczy na świecie jest ponad 2,4 mld, największe tytuły sprzedają się natomiast w nakładach 200 mln egzemplarzy. Gdzieś w tym wszystkim potężna działka to gry o II wojnie światowej, które dla wielu młodych ludzi zastępują podręczniki historii.

Smutna prawda jest taka, że w tym świecie jako Polacy właściwie nie istniejemy. Najbardziej zyskowny tytuł historyczny ostatnich lat „Call of Duty: WWII”, początek wojny umiejscawia w Paryżu. W dodatku (DLC) o ruchach oporu pt. „Resistance”, również główną rolę odgrywa stolica Francji, w której powstanie owszem, wybuchło, ale w momencie, w którym amerykanie byli na rogatkach miasta, a Niemcy w rozsypce. Możemy zagrać również jako członek czeskiego ruchu oporu podczas zamachu na Reinharda Heydricha w Pradze, który wygląda niczym bitwa o Stalingrad oraz jako powstaniec (?) w… Wilczym Szańcu w trakcie zamachu na Hitlera. Największego powstania, tego, które w 1944 r. wybuchło w Warszawie, po prostu nie ma. Zamiast tego dodano kilka mundurów Armii Krajowej, które wyglądają jak z bazaru, ale zestawiono je z taką samą lub większą ilością dodatków, w które można przebrać naszego żołnierza pochodzących od powstańców z Włoch, Holandii, Węgier, Czech czy Francji. Jakby cokolwiek w skali można było tutaj ze sobą porównać.

Dalej, również w kontekście cenzurowania historii II wojny światowej, jest tylko gorzej. Jeśli już sami opowiadamy naszą przeszłość poprzez medium gier, robimy to albo niezwykle słabo, albo w kontekście martyrologii. Tymczasem polska historia to jeszcze nieodkryta w tej branży kopalnia złota. Mamy świeże wątki, niewyeksploatowanych bohaterów, jedne z najlepszych firm branży IT oraz programistów, pisarzy i programistów. Dlaczego nie wykorzystać tego potencjału, tworząc nowego „Wiedźmina”, tyle że w realiach lat 40.? Jeśli nie będziemy pisać własnej historii, inni zrobią to chętnie za nas. To właśnie na tym polu, a nie poprzez sponsorowanie jachtów, pseudo-lobbingu i robieniu PR-owych czarów-marów, rozgrywa się dzisiaj walka o nasz wizerunek, a w konsekwencji o naszą przyszłość. Polityki nie da się bowiem dzisiaj oddzielić od historii, a Polska ma w ręku wszelkie atuty, aby opowiadać o niej prawdziwie i ciekawie.

Właśnie o tym mówiłem 16 listopada 2019 r. w National Press Club w Waszyngtonie w prezentacji o historii i Polsce w grach o II wojnie. Poniżej znajdziecie zapis wideo mojego wykładu, będę wdzięczny za podanie dalej, jeśli uznacie go za coś dla Was i Waszych znajomych ważnego.

marcin makowski waszyngton